Magia jest zła. To przez nią co roku powtarza się ta sama historia. Oni są źli. Mają wszystko czego my nigdy nie będziemy mieć. Opór jest daremny. Gdybym tylko zdołała ich dosięgnąć. Leć. W ten kamień włożę cały swój gniew.
Imardin miasto gdzie co rok odbywa się
"czystka". Magowie zbierają się by oczyścić ulice z włóczęgów i
żebraków. Sonea i jej rodzina również zostają wypędzeni z domu, w którym
mieszkali. Podczas przymusowej wędrówki ulicami miasta dziewczyna spotyka
dawnych znajomych. Starają się oni stawić opór niesprawiedliwości rzucając w
tarczę magów kamieniami. Gdy kamień dziewczyny dosięga jednego z mężczyzn w
szatach, życie Sonei zmienia się na zawsze. Kto jest przyjacielem, a kto
wrogiem? Gdzie szukać schronienia przed ludźmi których siła nie równa się z
niczym innym?
Ta książka stała się początkiem moich problemów z
miejscem na półkach. Dostałam ją na święta i pamiętam że przeczytałam w ciągu 3
dni. Cała reszta się nie liczyła. To było coś nowego. Ciekała fabuła. Wyraziste
postacie bohaterów. Akcja. Ale nie tylko to. Pomysł na książkę był nowatorski.
Świat poznajemy z perspektywy kilku osób. Dla jednych magia to zło, dla drugich
– całe życie. Pamiętam że po przeczytaniu książki najbardziej ucieszyła mnie
informacja, że będzie więcej części.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz